krzysztof-pl
 
  Kontakt
  Księga gości
  Newsy
Newsy
http://krzysztof-slupsk.pl.tl/
WARTO POCZYTAĆ
KRZYSZTOF data 22.03.2009, o 16:57 (UTC)
 Święty Franciszek był radosny z natury przede wszystkim z powodu po­zbawienia się własności, które czyniło go wolnym. Rozlewał wokół sie­bie tę „zaraźliwą” radość, której sekret odkrył.

Święty Franciszek był radosny z natury przede wszystkim z powodu po­zbawienia się własności, które czyniło go wolnym. Rozlewał wokół sie­bie tę „zaraźliwą” radość, której sekret odkrył. Chciał, aby rycerze Pani Ubóstwa byli: ubodzy, pokorni, poddani wszystkim, ale wewnętrznie i zewnętrznie radośni, jako „kuglarze Boga” niosąc światu orędzie radości. Nie tolerował smutku u żadnego z nich, ponieważ za jedyną przyczynę smutku i przykro­ści uznawał grzech.
Franciszek uczył, że prawdziwa radość, aby się ukazać, nie po­trzebuje nieopanowanego śmiechu. Pochodzi z czystości serca i zdo­bywa się ją przez pobożną modlitwę. Jej owocami są: gorliwość i troskliwość, nastawienie i gotowość duszy i ciała do pełnienia z rado­snym duchem wszelkiego dobra.

Ta prawdziwa radość doprowadzona do doskonałości streszcza się w triumfie miłości i wierności Jezusowi Chrystusowi przez znoszenie cierpień z miłości do Niego. Kiedy Franciszek nazywa „duchową” tę radość, nie wyraża konwencjonalnego pojęcia ascetycznego. Jest ona „duchowa”, ponieważ radość jest jednym z owoców Ducha Świętego. Radość chrześcijańska nie tylko nie wyklucza cierpienia, ale często nim się karmi.

wg Lázaro Iriarte „Powołanie franciszkańskie”



Jak św. Franciszek wędrując z bratem Leonem,
tłumaczył mu, co to jest radość doskonała



Kiedy pewnego razu zimową porą św. Franciszek szedł z bratem Leonem z Perugii do Świętej Panny Maryi Anielskiej, a ogromne zimno dokuczało im wielce, zawołał na brata Leona, który szedł przodem, i rzekł: – Bracie Leonie, choćby bracia mniejsi dawali wszędzie wielkie przykłady świętości i zbudowania, mimo to zapisz i zapamiętaj sobie pilnie, że nie jest to jeszcze radość doskonała. Kiedy św. Franciszek uszedł nieco drogi, zawołał nań po raz wtóry: O bracie Leonie, choćby brat mniejszy wracał wzrok ślepym i chromych czynił prostymi, wypędzał czarty, wracał słuch głuchym i chód bezwładnym, mowę niemym i – co większą jest rzeczą – wskrzeszał takich, co byli martwi przez dni cztery, zapisz sobie, że nie to jest radość doskonała. I uszedłszy nieco, krzyknął znów głośno: O bracie Leonie, gdyby brat mniejszy znał wszystkie języki i wszystkie nauki, i wszystkie pisma tak, że umiałby prorokować i odsłaniać nie tylko rzeczy przyszłe, lecz także tajemnice sumień i dusz, zapisz, że nie to jest radość doskonała. Uszedłszy nieco dalej, św. Franciszek zawołał jeszcze głośniej: O bracie Leonie, owieczko Boża, choćby brat mniejszy mówił językiem aniołów i znał koleje gwiazd i moce ziół, i choćby mu objawiły się wszystkie skarby ziemi, i choćby poznał właściwości ptaków i ryb, i zwierząt wszystkich, i ludzi, i drzew, i skał, i korzeni, i wód, zapisz, że nie to jest radość doskonała. I uszedłszy jeszcze nieco, św. Franciszek zawołał głośno: O bracie Leonie, choćby brat mniejszy umiał tak dobrze kazać, że nawróciłby wszystkich niewiernych na wiarę Chrystusową, zapisz, że nie to jest jeszcze radość doskonała. I kiedy mówiąc tak, uszedł ze dwie mile, brat Leon z wielkim zadziwieniem zapytał: Ojcze, błagam cię na miłość Boską, powiedz mi, co to jest radość doskonała? A św. Franciszek tak rzecze: Kiedy staniemy u Panny Maryi Anielskiej zmoczeni deszczem, zlodowaciali od zimna, ochlapani błotem i zgnębieni głodem, i zapukamy do bramy klasztoru, a odźwierny wyjdzie gniewny i rzeknie: „Coście za jedni?” – a my powiemy: „Jesteśmy dwaj z braci waszej”, a on powie: „Kłamiecie, wyście raczej dwaj łotrzykowie, którzy włóczą się oszukując świat, i okradają biednych z jałmużny, precz stąd”, i nie otworzy nam, i każe stać na śniegu i deszczu, zziębniętym i głodnym, aż do nocy; wówczas, jeśli takie obelgi i taką srogość, i taką odprawę zniesiemy cierpliwie, bez oburzenia i szemrania, i pomyślimy z pokorą i miłością, że odźwierny ten zna nas dobrze, lecz Bóg przeciw nam mówić mu każe, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała.

I jeśli dalej pukać będziemy, a on wyjdzie wzburzony i jak nicponiów natrętnych wypędzi nas, lżąc i policzkując, i powie: „Ruszajcie stąd, opryszki nikczemne, idźcie do szpitala, bowiem nie dostaniecie tu jedzenia ani noclegu”, jeśli zniesiemy to cierpliwie i pogodnie, i z miłością, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała.

I jeśli mimo to, uciśnieni głodem i zimnem, i nocą, dalej pukać będziemy i wołać, i prosić, płacząc rzewnie, by dla miłości Boga otwarli nam chociaż i wpuścili do sieni, a ów, jeszcze wścieklejszy, powie: „A to bezwstydne hultaje, dam ja im, jak na to zasługują”, i wyjdzie z kijem sękatym, chwyci nas za kaptur i ciśnie o ziemię, i wytarza w śniegu, i będzie bić raz po raz tym kijem – jeśli to wszystko zniesiemy pogodnie, myśląc o mękach Chrystusa błogosławionego, które winniśmy ścierpieć dla miłości Jego, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała.

Przeto słuchaj końca, bracie Leonie. Ponad wszystkimi łaski i dary Ducha Świętego, których Chrystus udziela przyjaciołom swoim, jest pokonanie samego siebie i ochocze dla miłości Chrystusa znoszenie mąk, krzywd, obelg i udręczeń. Z żadnych bowiem innych darów Bożych nie możemy się chlubić, gdyż nie są nasze, jeno Boże. Przeto mówi Apostoł: „Cóż masz, co nie pochodzi od Boga?, a jeśli od Niego pochodzi, przecz się tym chlubisz, jakby pochodziło od ciebie?” Lecz krzyżem udręki i utrapienia możemy się chlubić; jest bowiem nasz. I przeto mówi Apostoł: „Będę się chlubić jedynie krzyżem Pana naszego, Jezusa Chrystusa”.

Kwiatki św. Franciszka

Zobacz też:
Ojcze nasz w interpretacji św. Franciszka

Franciszek z Asyżu

Galeria: Asyż, miasto św. Franciszka

 

NIEDZIELA IV TYDZIEŃ
KS data 19.03.2009, o 18:38 (UTC)
 Czwarta Niedziela Wielkiego Postu

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (J 3, 16-17)

Miłość Pana Jezusa do nas jest niezmierna, jak i niezmierna jest Jego moc. Jeśli za miłość płaci się miłością – kochajmy Go także my, tą samą miłością. Nasza miłość do Niego niech będzie taka, abyśmy mogli z całą otwartością i chrześcijańską szczerością powiedzieć: nie znam niczego innego, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa! (LJM 3)

 

SOBOTA III TYDZIEŃ ,POSTU
MATI data 19.03.2009, o 18:36 (UTC)
 Sobota trzeciego tygodnia Wielkiego Postu


Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas poranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę zawiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dzwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas i jak deszcz późny, co nasyca ziemię. (Oz 6, 1-3)

Żyj w spokoju Twego ducha, ponieważ nie masz się czego obawiać. Pan Jezus dopuszcza duchową walkę jako oczyszczenie, a nie jako karę. Próba nie jest ku śmierci, lecz ku zbawieniu. (Ep. III, s. 391)

 

NIEDZIELA IV TYDZIEŃ POSTU -LITURGIA
KRZYSZTOF CFCJ data 19.03.2009, o 18:33 (UTC)
 IV Niedziela Wielkiego Postu 22 III 2009
2 Krn 36,14-16.19-23; Ps 137,1-6; Ef 2,4-10; J 3,16; J 3,14-21

2 Krn 36,14-16.19-23
Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez wytchnienia wysłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ocalenia. Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili ogniem i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie, wypowiedziane przez usta Jeremiasza: Dokąd kraj nie wywiąże się ze swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat. Aby się spełniło słowo Pańskie, z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!

Ps 137,1-6
REFREN: Kościele święty, nie zapomnę ciebie.

Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy i płakali
wspominając Syjon.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.

Bo ci, którzy nas uprowadzili,
żądali od nas pieśni.
Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej:
„Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich”.

Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.

Niech mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę Jeruzalem
ponad wszystką swą radość.

Ef 2,4-10
Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich - w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

J 3,16
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał Syna swego Jednorodzonego, każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

J 3,14-21
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.

 

SOBOTA III TYDZIEŃ POSTU
KS data 19.03.2009, o 18:31 (UTC)
 Sobota 21 III 2009
Oz 6,1-6; Ps 51,3-4.18-21a; Ps 95,8ab; Łk 18,9-14

Oz 6,1-6
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę zawiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię. Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą Judo? Miłość wasza podobna do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych zabijałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.

Ps 51,3-4.18-21a
REFREN: Miłości pragnę, nie krwawej ofiary

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.

Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz,
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci:
odbuduj mury Jeruzalem.
Wówczas przyjmiesz ofiary prawe,
dary i całopalenia.

Ps 95,8ab
Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych, lecz słuchajcie głosu Pańskiego.

Łk 18,9-14
Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

 

TAKIE SOBIE
BABCIA HELENKA data 18.03.2009, o 18:39 (UTC)
 Psioczenie


Piszą naukowcy, że Quin Shi Huangdi, cesarz chiński, twórca dynastii Quin, który wsławił się wieloma wspaniałymi dziełami, był pomimo wszystkich osiągnięć zwykłym tyranem. Miał podobno w wielu miejscach swego królestwa umieścić napisy: „Wszystko w porządku. Odważniki i miary są ujednolicone. Mężczyźni są dobrymi mężami, rodzice są szanowani. Wszędzie tam, gdzie wieje wiatr, ludzie są zadowoleni”. Widać propaganda to nie nowy pomysł, a i billboardy miały swoją prehistorię. Chiński cesarz – jak widać – chciał mieć święty spokój w cesarstwie, więc starał się wpoić swoim podwładnym jasne przekonanie, że ogólnie jest dobrze.

Dziś mamy nieco mniej komfortową sytuację. Media i opinia publiczna żywią się skandalami, tragediami, tym, co czarne, złe, źle pomyślane, kiepsko wymarzone. Zdarza się słyszeć ciągle o jakiejś grupie w Polsce, że jest do czegoś niedostosowana: a to do Europy, a to do pewnych standardów, a to do chrześcijańskich wartości, a to do nowego wszechideału powszechnej i bezwarunkowej tolerancji, a to do myślenia patriotycznego, i tak w kółko. Funkcję umacniania naszej dumy i poczucia, że jesteśmy dobrzy, muszą spełniać redakcje sportowe. Polska miłość do zwycięzców sportowych gali będzie rosła odwrotnie proporcjonalnie do wyścigu wrogich epitetów w różnych radiach, dziennikach czy telewizjach.

Boję się jednak, że tak jak propaganda sukcesu chińskiego cesarza czy bliższe nam miraże zbudowania drugiej (ludowej – oczywiście) Polski prowadzą (czy też mają prowadzić...) do podobnych efektów – do społecznej śpiączki. Bo jak jest bardzo dobrze, to nic nie trzeba zmieniać, a jak jest tak źle, że aż strasznie, to też nie warto się trudzić, gdyż można na siniakach skończyć, żadnych zmian nie widząc. W zamian można, ba, nawet wypada, psioczyć na kogoś lub na coś, a w zależności od zapatrywań politycznych, społecznych, moralnych lub religijnych zawsze się znajdzie ktoś psioczenia godny, lecz tyle i nic więcej. Potem spokój, telewizor i chwila wzlotu z Małyszem, siatkarzami, pływakami, pięcioboistkami czy młodą tenisistką.

Spsioczenie wszechobecne to stan niespecjalnie nowy, aczkolwiek niebezpieczny, gdyż doprowadza do trwałej ślepoty na to, co najważniejsze. Tak było w czasach, gdy święty Paweł pisał do Koryntian, z których jedni psioczyli na Apollosa, inni na Pawła, inni na Kefasa albo kogoś jeszcze innego, chwaląc przy tym jedynie swoich liderów, przewodników, rzekomo najlepszych. Przez to psioczenie zaciemniało się ich widzenie, że ani jeden, ani drugi, ani oni sami jako wspólnota nie mogliby funkcjonować, ba, istnieć bez Chrystusa. W końcu Paweł zapytał o Tego, który jest istotny: „Czy Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czy w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?” (1Kor 1, 13)

Otóż to – psioczenie musi prowadzić do podziału, do oddzielenia się psioczącego od innych albo w wypadku równoczesnego występowania kontrpsioczenia do budowania coraz wyższych murów.

Taka postawa nie dotyczy bynajmniej li tylko sfery publicznej, ale i kościelnej. Proboszcz ludzi wkurza, organista denerwuje, kazanie się nie podoba, spowiednik frechowny, purpurat nieżyciowy i to wszystko warte jest psioczenia, ale ni rozmawiania, ni aktywności. Wiele razy odpowiadam na skargi pod adresem takiego czy innego duchownego – pogadaj z nim, to twój pasterz, masz prawo z nim rozmawiać, powiedzieć, co cię boli. A jak nie przyjmie? Może od razu będzie trudno, ale widząc życzliwość i troskę, przyjmie, jeśli nie za pierwszym razem, to za kolejnym.

Trzeba zatem częściej narzucać sobie konieczność życzliwego słuchania innych ludzi i krytycznego siebie samego. Słuchać, aby najpierw zrozumieć, a nie od razu ocenić, spsioczyć. A nuż ktoś w inny sposób wyraża to, co i nam jest drogie? Jeden z kapucynów, pozytywnie przegryziony harcerskim duchem, pozdrawia często wszystkich: Czuj duch! Proponuję inne pozdrowienie-zachętę, o wydźwięku anty-psioczeniowym: Słuchaj duch! Cierpliwie!

Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
„Głos Ojca Pio” (nr 43/2007)

 

<- Powrót  1  2  3  4  5  6  7  8  9 ... 15Dalej -> 
 
 
   
Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (1 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja